Baza wiedzy - warto poczytać
Dawanie jest formą nici, połączenia między ludźmi, która ich wiąże – mocniej lub słabiej. Można dawać całego siebie żonie, mężowi, dzieciom, rodzicom do tego stopnia, aż zaczynamy doświadczać wyczerpania. Często dopiero w takim momencie zauważamy, że coś jest w naszym życiu jest nie tak. Priorytety zaburzyły się.
Coraz częściej trafiają do mnie na terapię osoby, które dotarły w swojej życiowej wędrówce do pewnego rodzaju poczucia wycieńczenia, bezsilności i ogólnego poczucia braku zadowolenia z życia. Droga do tego punktu trwa wiele lat, kiedy to dochodzi do ulegania i przyzwyczajania się sytuacjom wobec których u innych osób dochodziłoby do buntu.
Kierowanie swoim życiem można przyrównać do instrukcji bezpieczeństwa znanej wszystkim, którzy latają samolotami. Obsługa wyjaśnia, że w przypadku stosowania maski tlenowej należy najpierw założyć ją sobie, a dopiero później pomóc innym. Wykonując to na odwrót stwarza się zagrożenie dla swojego bezpieczeństwa i życia. Można samemu zginąć, a przez to ucierpią najbliżsi, którym również nie zdążymy pomóc.
Warto zastanowić się, gdzie w swojej hierarchii życia jestem Ja. Czy jest to sam początek, jak w powyższym przykładzie, czy dopiero na samym końcu? Wielu z nas, a w szczególności kobiety – mężatki, matki - mają szczególne umiejętności do zamartwiania się o wszystkich i wszystko dookoła, odkładając tym samym na dalszy plan swoje potrzeby. To właśnie kobietom wyjątkowo łatwo przychodzi przedkładanie innych przed siebie. Czy pozostaje w tej hierarchii miejsce na siebie? Najczęściej nie.
Z czasem zaczyna wywoływać to negatywne w odczuciach stany jak złość, zmęczenie, żal, frustracja i ciągłe narzekanie na brak wsparcia ze strony innych osób oraz brak czasu dla siebie. Jest to pewnego rodzaju ratunek, wołanie gasnącego Ja, które chce uwolnić się z toksycznego funkcjonowania. Uczucia mają uchronić przed kontynuowaniem tego stylu życia. Wsłuchanie się w nie daje szansę na ratunek dla siebie.
Analizując prowadzony styl życia najczęściej można zauważyć pewnego rodzaju mechanizmy, które wykształciły się w nas w ciągu całego życia, obserwacji relacji rodziców, dziadków oraz wszystkich innych wydarzeń. Utrwalanie takiego wzorca staje się pewnego rodzaju normą, gdyż innego nie znamy. Pogarszający się stan psychiczny jest szansą na ratunek.
W prowadzonej terapii pojawia się szansa na zrozumienie, że najważniejszy jestem ja, a dopiero później inni. Może i brzmi to dla wielu osób egoistycznie, bo przecież dla swoich dzieci chcielibyśmy dać kawałek nieba. Należy zastanowić się, jak chcemy to zrobić, kiedy dojdzie do sytuacji, że w wyniku zaniedbywania siebie i swoich potrzeb pewnego dnia nie będziemy mieć sił psychicznych i fizycznych aby podnieść się z łóżka? Kto wtedy o nas zadba? Kto się o nas zatroszczy, jeżeli sami nie potrafiliśmy zadbać o siebie? Dobrze, jeżeli ktoś przyjdzie z pomocą, ale co jeżeli jej zabraknie lub nie pojawi się w odpowiednim czasie?
Życie mamy tylko jedno i każdy z nas musi mieć świadomość i pamiętać o tym, że należy dbać o siebie, pielęgnować swoje potrzeby, dać dojść do głosu temu, co daje sens naszemu życiu. Tylko dbając o siebie będziemy w stanie zadbać o innych. Nawet z każdej, wydawałoby się beznadziejnej sytuacji, można znaleźć wyjście. Wyjście, które może zmienić nasze życie na lepsze. Dbajmy o siebie!
Fot. z zasobów www.freepik.com