Baza wiedzy - warto poczytać
Opiekuńczość jest niezbędnym elementem naszego, prawidłowo funkcjonującego życia, a szczególnie istotna okazuje się przy wspieraniu prawidłowego rozwoju naszych dzieci. Stanowi o poczuciu bezpieczeństwa, jak i akceptacji, czyli podstawie dobrego stanu psychicznego każdego człowieka.
O nadopiekuńczości najczęściej mówimy patrząc z perspektywy rodzica, który „robi za dużo” przy dziecku i dla niego. Takich błędnych wzorców może być wiele, zaczynając od podstawowych czynności, jak pranie, sprzątanie, gotowanie, a kończąc na wyborze partnera życiowego, pracy, czy mieszkania. Mam tutaj na myśli relację rodzic – dziecko, która jest najbardziej powszechna, chociaż równie często zdarzają się na linii dziecko – rodzic lub żona – mąż.
Prawidłowo funkcjonująca opiekuńczość, czy też troska jest bardzo dynamiczna i opiera się na potrzebach odbiorcy oraz dawcy. Dziecko potrzebuje przede wszystkim wspomnianego już poczucia bezpieczeństwa oraz akceptacji. Czuje się wówczas pewne siebie, szczęśliwe, a nawet i beztroskie. Nie odczuwa przytłoczenia, osamotnienia i ma odwagę oraz chęci aby poznawać świat, a więc również doświadczać upadków, porażek, bólu i smutku. Jednak to właśnie poczucie bezpieczeństwa, czyli odpowiedniej opieki daje mu szanse na poznanie życia i zdobycie takich umiejętności, aby w dorosłości mądrze zadbać o siebie oraz swoją rodzinę.
Brak opieki lub brak stabilności emocjonalnej rodziców, czy też innych opiekunów może zaburzyć kształtowanie się prawidłowej, zaradnej życiowo i emocjonalnie osobowości. Dzieciom zaniedbanym zdecydowanie trudniej nawiązuje się kontakty, a ich poczucie własnej wartości jest mocno zaniżone do tego stopnia, że mogą pojawiać się lęki i brak umiejętności ukształtowania nowych relacji międzyludzkich. Brak opieki, czy wręcz chłodność emocjonalna ze strony rodzina jest ogromną krzywdą wyrządzaną dziecku, której likwidacja w przyszłości może okazać się bardzo trudnym wyzwaniem.
Troska można przerodzić się w nadopiekuńczość, co jest równie szkodliwe i zaburzające, jednak objawy mogą zacząć pojawiać się dopiero w dorosłości. Najczęściej rodzice stosujący taką taktykę wychowywania dziecka nie mają świadomości o wyrządzanej krzywdzie. Wychowywania, które powinno być mądrym przygotowaniem dziecka do dorosłego życia. Dodatkowo słysząc uwagi od innych osób, że mają złe podejście wobec dzieci, zaczynają wzmacniać swoje działania nadopiekuńczości starając się chronić swoje pociechy przed ludźmi o odmiennych poglądach.
Zatem nadopiekuńczość to bardzo specyficzna relacja rodzicielska, objawiająca się nadmierną kontrolą działań dziecka, czyli mówiąc wprost – jego życia. Może rozpocząć się już na etapie żłobka lub przedszkola i skończyć dopiero wraz ze śmiercią rodziców sprawujących taki ochronny sposób wychowywania. Natomiast wcześniejsze przerwanie takiej relacji jest okupione cierpieniem dziecka, które stwarza sobie wyrzuty sumienia wynikające z przeciwstawienia się rodzicom.
Nadopiekuńczość potrafi doprowadzić do depresji oraz prób odebrania sobie życia. Pamiętam taką sytuację, kiedy przyszła do mnie ponad 65-letnia matka zamartwiająca się, że córka nie chce leczyć się, jeść i w ogóle mówi, że ma dość życia. W trakcie rozmowy okazało się, że przez całe 40-letnie życie córka doznawała nadopiekuńczości do tego stopnia, że nie pracowała nawet zawodowo, nigdy nie wyprowadziła się od swojej mamy i nie związała się z żadnym partnerem. Był to chyba najgłębszy przypadek nadopiekuńczości z jakim miałem do czynienia. Niestety krótko, gdyż matka szła w zaparte, że robiąc to dba o swoje dziecko, a stany typowo depresyjne na pewno są spowodowane czymś innym.
Ten przykład pokazuje, jak ogromne znaczenie ma najogólniej ujmując praca nad samym sobą. Od tego jaki styl rodzicielski przyjmiemy zależy przyszłość naszych dzieci. Nie bójmy się przyznawać do błędów i ich naprawiać, zmieniać swoich szkodliwych przyzwyczajeń i podejmować ku temu wysiłku, bo jest to najlepsza inwestycja dla nas i naszych dzieci.
Fot. freepik.com